Bohaterowie.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 1

Chwilę po wejściu na dziedziniec ze wszystkich stron otoczyły mnie ,,wielkoduszne'' plastiki z górnej półki szkolnej hierarchii. No tak,nie ma lepszej okazji do zaistnienia w oczach uczniów jako ta z wielkim sercem,pomagająca i troszcząca się o innych,niż polansować się w towarzystwie skrzywdzonej proponując jej pomoc.
Jackie wraz z dwójką jej farbowanych na blond przyjaciółek *są niskie więc wyglądały przy niej komicznie,niczym jej  własne chiuchua* zrobiły rozanielone oczy i zaczęły klepać mnie po ramieniu mamrocząc dobrze każdemu znaną formułkę -Wszystko będzie dobrze.
Gówno prawda,dobrze to może być z jej szpilką gdy złamię się obcas i odda buta do naprawy,a nie kiedy umiera twoja rodzina.
-Jackie,nie rób scen,proszę.-uśmiechnęłam się przez  zaciśnięte zęby i zrzuciłam jej zatipsowaną rękę z ramienia.
-Jakbyś czegoś potrzebowała...
-Na przykład porad w sprawie mody.-wciął się w pół zdania blond pies i skrzywił.
Jackie skarciła ją wzrokiem ale mimowolnie się uśmiechnęła.
-Czegokolwiek...-dodała i zarzuciła włosy do tyłu widząc przez ramię, jak przechodzi za nią jakaś grupka chłopaków.
Wykorzystałam okazję i wymsknęłam się z tłumu ślepo wpatrzonych w plastiki uczniów.
Pod drzewem czekała już na mnie Kathrine z lizakiem w ustach.
Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła żywo machać w moją stronę.
Chociaż bardzo próbowałam,nie byłam w stanie odwzajemnić entuzjazmu.
-Cześć kicia, Pan Schwiklemann podobno znalazł sobie dziewczynę i teraz urywa się z lekcji więc wszyscy idą na wagary.Skusisz się? ale wiesz....no homo.-powiedziała ciemnowłosa robiąc palcem ,,nasz'' gest -no homo. 
Nie wiem dlaczego tak robiłyśmy,chyba przyzwyczajenie. Za każdym razem gdy mówiłyśmy o czymś,co może mieć jakiś podtekst albo się skojarzyć,na koniec dodawałyśmy ,,no homo''.
-Nie mam ochoty odpowiadać na te wszystkie pytania. A jeśli Jackie jeszcze raz mnie dotknie to zobaczy moje śniadanie. Posiedzę w bibliotece.-powiedziałam beznamiętnie.
Znając moją kochaną kuzynką pewnie wybierze (...)
-Dobra,jak chcesz to ja idę do Justina bo podobno kupił sobie harleya i ma mnie gdzieś zawieść.-podskoczyła entuzjastycznie klaszcząc dłońmi.
*Yay cieszmy się,że moja inteligentna o rok starsza kuzynka nie zrozumiała aluzji*
-To papa.-cmoknęła mnie w policzek i podbiegła do jakiegoś *prawdopodobnie* nowego *i kolejnego* bad boy'a. Przytuliła się do niego i jak to ma w zwyczaju robić z facetami ,,przypadkiem'' sprawdziła czy ma bicepsy. 
Przewróciłam oczami i odwróciłam się na pięcie.
Pan Schwikle wreszcie znalazł sobie dziewczynę.
Prawdę mówiąc jestem trochę w szoku,ale to daje mi nadzieję.
No bo w końcu jeśli 47-letni nauczyciel kreatywnego pisania z łysiną,wagą na pewno przekraczającą 90 kg,zawsze ubranym w rybi krawat i pachnący tanią wodą kolońską może znaleźć sobie dziewczynę,to może i ja nie umrę samotnie (?). Kto wie.
Jak w jednej z piosenek The Pretty Reckless -Heaven Knows.
Pchnięciem ręki otworzyłam przeszklone  drzwi szkoły i weszłam na korytarz w którym roiło się od nauczycieli. 
No tak,nie powinno ich tutaj w ogóle być,ale moja kochana szkoła *jako jedyna* co roku w Mardi Gras funduje nam 3 godzinne lekcję kreatywnego pisania,żebyśmy byli twórczo przygotowani na burzę kolorów która ma się pojawić z każdej strony już wieczorem.
Nie miało to najmniejszego sensu,no ale przecież z dyrektorką się nie dyskutuje.
*Podobno*
Zgrabnie wyminęłam przechodni i weszłam do przyjemnie pachnącej książkami biblioteki. 
Byłam tutaj jako jedna z nielicznych w tym okresie. Ogólnie często tutaj przychodziłam,od rozpoczęcia szkoły a nadal nie znam wszystkich kątów.
To jest jak drewniany labirynt,łatwo można się zgubić.
Minęłam się z Jack'iem,szkolnym kujonem gnębionym przez innych,ale mimo to zawsze z niewiadomych powodów uśmiechnięty. *Niektórzy mówią że uśmiech nie schodzi mu z twarzy bo jest tak niski,że może bez problemu niezauważony wejść do damskiej toalety i podglądać*.
Przywitałam się gestem dłoni z Gertrudą,która pilnuje porządku i usiadłam w kącie na skórzanej długiej sofie.
Wyciągnęłam z plecaka książkę L.J Smith ,Pamiętniki Wampirów' i wczytałam się w nią.
Książka bardzo mnie wciągnęła więc nosiłam ją ze sobą praktycznie wszędzie. 
Miałam nadzieję,że może romans Eleny z Damonem chociaż na chwilę wyciągnie mnie z tego gównianego świata i przeniesie do Mystic Falls,ale jak mówią-Nadzieja matką głupich.
Wplotłam palce we włosy i głośno westchnęłam,na tyle głośno że Gertruda uciszyła mnie swoim ,Shhhh' nieźle mnie przy tym plując.
Obróciłam się i spojrzałam w stronę Jack'a który znowu się uśmiechał i chyba mi machał.
Zapatrzyłam się w niego *wyglądał gorzej niż zwykle*,mój wzrok skupił się na przestrzeni za nim,na szybie. 
Jakiś na ciemno ubrany chłopak przeczesywał palcami włosy z niebieskim pasemkiem i z niewyraźną miną  nie reagował na zaloty dziewczyn oblegających go z każdej strony.
Trochę mnie to rozbawiło bo nawet Jackie tam była i została odpędzona. 

Chłopak uśmiechnął się i wbił spojrzenie w szybę. Miałam wrażenie jakby patrzył się na kogoś za mną.
Ale zaraz....geniuszu
Ty też patrzysz się w szybę a on jest po jej drugiej stronie.
Playboy *bo tak go chyba będę nazywać* uśmiechnął się lekko wyraźnie pokazując tym białe zęby. 
To patrzenie się w szybę trochę za długo trwało więc odwróciłam wzrok a on zaraz po mnie.
Dziwne uczucie.
Playboy zniknął mi z oczu a razem z nim grupa żenujących dziewczyn.
Wyglądały jak zakochane,moja mama pewnie powiedziałaby że ,,zakochały się od pierwszego wejrzenia''.
Ale czy to jest w ogóle możliwe? To strasznie płytkie,zakochać się w czyjeś urodzie i jeszcze porównywać to do prawdziwej miłości.
Miłość...ugh 
Fajna sprawa,dopóki nie zdasz sobie sprawy z tego,że to nie będzie trwało wiecznie i prędzej czy później i tak się coś spieprzy.
Ponownie spojrzałam w szybę,ale tym razem na Kath.
Przyjaciółka zaliczała właśnie 2 bazę ze swoim nowo poznanym *tak mi się wydaję,trochę mnie tutaj nie było* ,,kolegą''.
Skrzywiłam się i znowu odwróciłam wzrok.
Fu,jakiś za wysoki ten facet.Założę się że tylko udaję nastolatka a tak naprawdę ma z 25 lat i jest pedofilem.
 Drzwi biblioteki głośno zaskrzypiały i szeroko się otworzyły.
Momentalnie wbiłam wzrok w książkę,nie chciałabym żeby ktoś mnie tutaj zobaczył. Samą,chowającą się przed innymi czytając paranormalny romans.
 Od podłogi odbił się dźwięk pisku gumy pocierającej o drewno. 
Widzę że ktoś ma trampki. 
Oby converse i będę żyła nadzieją że to Kurt Cobain zmartwychwstał i do mnie idzie.
Zaśmiałam się po cichu w myślach wyobrażając sobie jak wokalista obejmuje mnie i namiętnie całuje.
-Wolne?-przerwał mi zachrypnięty głos.
Wzdrygnęłam się i spojrzałam do góry prosto w twarz przystojnego pana playboy'a.
-Jasne.-jąknełam się i to wcale nie dlatego że był przystojny miał motocyklówkę i kolczyka w wardze. To naprawdę nie dlatego!! 
No dobra,może trochę.


......................................................................................................................
Przepraszam za spóźnienie ale niestety nie miałam dostępu do internetu i chęci też trochę brakowało :p
Ale już jest okay,macie rozdział i mam nadzieję że się spodoba chociaż póki co jest trochę przewidywalnie i krótki,potem będzie na odwrót i ciekawiej.
Dziękuję za wszystkie komentarze,bo to mi bardzo pomogło.
Do następnego
-Kathrine xs


4 komentarze:

  1. Świetny :) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo ciekawie zapowiada całe opowiadanie.
    Mi się podoba :) Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego ja tu wcześniej nie byłam ? :O
    Blog jest genialny ! Świetnie piszesz *-*
    Pisz mi tu kolejny rozdział :D
    Czekam na nn xx
    Zapraszam równiesz do siebie :) http://loveisnot-a-teddybear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się ciekawie... czekam na ciąg dalszy ;)
    Zapraszam do siebie --> peri-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń